Fragment (Arunachalam Muruganantham)

 

Były! Dominika nie wierzyła swojemu szczęściu. Tyle bezskutecznych akcji poszukiwawczych w różnego rodzaju sklepach: mniejszych czy większych, w centrum czy na uboczu. Już zaczynała się poważnie martwić. Jej własne zapasy stopniały po tym jak oddała kilka sztuk Supriyi, która, początkowo bardzo zainteresowana tematem i nowością, ostatecznie w ogóle nie doceniła tego, jak się okazuje, dobra luksusowego. Dwa wyrzuciła od razu, zniechęcając się podczas aplikacji. Trzeci niby spełnił swoją rolę, ale Supriya nie była wcale przekonana, że jej życie zmieniło się na lepsze, więc pozostałe zachowała sobie na następny raz.

                Trzy kolorowe kartony tamponów marki ob leżały na półce sklepowej, wciśnięte nieśmiało między paczki podpasek i kosztowały tyle co obiad w niezłej restauracji. Rzuciła się pędem w ich stronę, chociaż nic nie wskazywało na to, że ktokolwiek inny byłby nimi choć w najmniejszym stopniu zainteresowany, a już na pewno nie zamierzał ich Dominice wyrwać. Za nic mając trzy obiady, zabrała wszystkie paczki, podeszła z nimi do kasy i położyła je na taśmę, a ponieważ jednocześnie szukała portfela w torebce, nie zauważyła speszonego wyrazu twarzy młodego chłopca, który miał ją obsłużyć.

- Widzę, że łamanie lokalnych obyczajów postawiłaś sobie za punkt honoru – Asdin pojawił się przed nią niespodziewanie. Prawie na niego wpadła, pakując zakupy do torebki – Przecież ten biedny chłopak nie wiedział co ma zrobić z oczami!

- O, cześć! Też miło cię widzieć – uśmiechnęła się krzywo – Widzę, że moje zakupy były naprawdę mocno kontrowersyjne, skoro nawet na tobie zrobiły wrażenie z drugiego końca sklepu

- Czego się nie tkniesz - wynika z tego skandal!

- Nie dość, że znalezienie tamponów w tym mieście praktycznie graniczy z cudem, że jak już się znajdzie, to trzeba na nie wydać miliony monet, to jeszcze wygląda na to, że nie można ich nawet spokojnie kupić, bez wywoływania rewolucji obyczajowej! – wyrzuciła z siebie, przewracając oczami, a potem zastanowiła się – A tak poważnie, to co miałam zrobić? Kupić pięć wielkich paczek płatków śniadaniowych albo proszku do prania, żeby te nieszczęsne tampony nie rzucały się w oczy?

- O widzisz! Czyli dokładnie wiesz, co powinnaś była zrobić. Większość kobiet, pewnie dokładnie tak by się zachowało.

- Tylko, że ja potrzebuję tamponów, a nie proszku do prania.

- Twój wybór, ale jeśli chłopak nie będzie mógł spać i nocy i będzie o tobie pomyślał podczas... różnych czynności, to możesz mieć pretensje tylko do siebie – rozłożył ręce

- No jasne! Jak widzę tampony to od razu przychodzą mi do głowy same seksualne skojarzenia!

- Tobie może nie, ale pomyśl: jeśli chłopak wstydził się patrzeć na te samotne tampony i nie chciał ci patrzeć prosto w twarz, bo nie wypada, to akurat idealnie trafiał wzrokiem w twój dekolt. A na koniec dotknęłaś niechcący jego dłoni, kiedy płaciłaś za zakupy.

- I o to tyle krzyku? – zapytała z powątpiewaniem Dominika patrząc w swój dekolt, który do tej pory uważała, za jak najbardziej przyzwoity

- Od razu krzyku! Pomyślałem tylko, że może chciałabyś wiedzieć jaki masz wpływ na otoczenie. Słuchaj.. – zmienił temat – skoro już na siebie wpadliśmy, to może dasz się wyciągnąć na obiad? Właśnie się wybierałem do mojej ulubionej knajpki z owocami morza zaraz za rogiem. (…). Słyszałaś kiedyś o kimś takim jak Arunachalam Muruganantham?

- Nie

- No to koniecznie musisz posłuchać. Obiecuję, że ci się spodoba.

(…)

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku Arunachalam Muruganantham, jako świeżo upieczony małżonek, zauważył, że jego żona Shanti coś przed nim ukrywa. Jakież było jego zdziwienie, kiedy odkrył, że przedmiotem tajemnicy okazały się zakrwawione skrawki materiału, których ta używała zamiast podpasek. Brudne szmaty, których, jak później miał opowiadać, sam nie użyłby nawet do czyszczenia skutera, o niczym innym nie wspominając. Zapytana o przyczynę Shanti odpowiedziała, że oczywiście, jest świadoma istnienia czegoś takiego jak jednorazowa podpaska, jednak tych kilka rupii za sztukę byłoby zdecydowanie zbyt dużym obciążeniem dla domowego budżetu. Muruganantham rzeczywiście pochodził z rodziny, żyjącej poniżej granicy ubóstwa, jednak jego żona wcale nie była smutnym wyjątkiem. Z jednorazowych podpasek korzysta około 12% Hindusek, a na terenach wiejskich ta liczba spada nawet do 2%. Pozostałe radzą sobie właśnie przy pomocy szmat, a także liści, piasku lub popiołu z domowych palenisk. Wszystkie wymienione rozwiązania budzą wątpliwości natury higienicznej, a tu należy jeszcze dodać, że dużo bakterii kryje się w samej bieliźnie, która jest noszona mokra, ponieważ kobiety wstydzą się suszyć ją na słońcu.

Muruganantham szczerze się przejął i postanowił zbadać temat. Zauważył, że większość podpasek, dostępnych w sklepie została wyprodukowana przez międzynarodowe koncerny. Nie przejmując się tym, że sam skończył zaledwie dziewięć klas, doszedł do wniosku, że mając do dyspozycji o wiele tańszą bawełnę, sam będzie w stanie stworzyć równie dobry, a zarazem tańszy produkt. Podszedł do sprawy z dużym entuzjazmem i bardzo szybko wrócił do żony z prototypem do przetestowania. Jakże musiał być rozczarowany, kiedy najpierw usłyszał, że owszem, wyniki będą dostarczone, ale dopiero za miesiąc, a później, że produkt pozostawia wiele do życzenia i szmaty są lepsze. Muruganantham nie zamierzał się jednak poddać - za to zrozumiał, że potrzebuje więcej testerek, co w kraju takim jak Indie, gdzie o miesiączce się nie rozmawia (a już na pewno nie z mężczyzną), było to nie lada wyzwaniem. Warto zaznaczyć, że swoje eksperymenty przeprowadzał w Coimbatore w Tamil Nadu – czyli w najbardziej konserwatywnym stanie w całym państwie. Nie tylko siostry, ale nawet studentki medycyny nie czuły się wystarczająco komfortowo, żeby dzielić się swoimi spostrzeżeniami, więc wynalazca zrozumiał, że może polegać tylko na sobie. Wykorzystał balon piłki nożnej, z którego stworzył sztuczną pochwę. Napełniał ją rozrzedzoną krwią kozią, umieszczał między nogami, a następnie biegał i jeździł na rowerze. Powyższe eksperymenty nie tylko przez kilka lat nie przynosiły efektów, ale również sprawiły, że ludzie uznali go za opętanego przez złe duchy szaleńca. Żona się wyprowadziła i złożyła pozew o rozwód. Matce też zabrakło cierpliwości, kiedy przyłapała go, kiedy analizował (o zgrozo!) skład zużytej już podpaski. Muruganantham musiał nauczyć się sam sobie gotować i sprzątać, ale ostatecznie stworzył prostą maszynę do produkcji tanich podpasek, zrobionych z surowców dostępnych w Indiach (bawełny i celulozy).

Obsługą maszyn, z których jedna produkuje 250 podpasek dziennie i daje zatrudnienie dziesięciu osobom, zajęły się kobiety. Przy okazji, a właściwie: przede wszystkim, przejęły sieć sprzedaży. Ten niby drobiazg miał wielkie znaczenie, ponieważ do tej pory kobiety wstydziły się kupować środki sanitarne u mężczyzn, a to w większości oni obsługiwali wszelkiego rodzaje sklepy. Kobiety zyskały pracę, niedrogi produkt oraz dostęp do edukacji na temat higieny. I w ten oto sposób, po kilku latach wytężonej pracy i niepowodzeń, Arunachalam Muruganantham, został słynnym wynalazcą i bohaterem filmowym. Shanti wróciła do niego i sama zaczęła się angażować w działalność edukacyjną, a prezydent Indii Pratibha Patil odznaczyła go najwyższym orderem cywilnym za zasługi dla ochrony zdrowia kobiet.

Masz ochote na więcej?



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Fragment (Goa)

Ostatnia kropka, czyli co dla Was mam